This time my blog
post will be in Polish since I’d like to address it to people from my home
country who are currently looking for some information about the Work and
Travel programme. If you are still hesitant whether you want to take part in
it, read it! If you have already decided that you want to go, read it twice! :)
I hope that you’ll find some useful information that will help you to plan your
journey.
Moja amerykańska przygoda właśnie dobiegła
końca. Choć aż korci mnie, żeby napisać moja tegoroczna amerykańska przygoda
właśnie dobiegła końca, ponieważ tak naprawdę liczę, że jeszcze kiedyś uda mi
się wrócić do tego niesamowitego kraju. Mam nieodparte wrażenie, że ten wyjazd
tylko zaostrzył mój apetyt na więcej. Uświadomiłam sobie, że życie wcale nie
musi być monotonne i jednobarwne. Wszystko zależy od nas. Jeśli bardzo czegoś
chcemy, znajdziemy sposób. Jeśli sami nie do końca wiemy, czego od życia
chcemy, znajdziemy wymówkę. A nawet kilka...
Muszę jednak przyznać, że wyjazd do Stanów do
najprostszych nie należy. Nie wystarczy spakować walizek i jechać przed siebie.
Choć taki obrót spraw dodałby naszej podróży znacznie więcej romantyzmu i
szaleństwa, niestety lepiej od razu wiedzieć, na czym się stoi i zacząć
planować, planować i jeszcze raz planować.
I tu zaczynają się schody. Pamiętam jak sama
takie schody musiałam pokonywać. Na początku musiałam przebrnąć przez całą masę
informacji, które znajdowałam w internecie - co gorsza, niejednokrotnie
sprzecznych. Jak już udało mi się coś sensownego z nich wyciągnąć, trzeba było
podjąć różne ważne decyzje. Trzeba było się zastanowić gdzie jechać, na jakie
stanowisko, jakie biuro wybrać, kiedy wyjechać, kiedy wrócić, przeanalizować
wydatki i fundusze...itp itd. Kto mnie zna wie, jak kiepska jestem w
podejmowaniu decyzji. Na szczeście, z pomocą przyszedł Tomek - kolega ze
studiów, z którym wyjechałam. Razem było łatwiej i raźniej, jednak w dalszym
ciągu czasami czułam się strasznie zagubiona. Teraz już bogatsza o nowe
doświadczenie, chciałabym podzielić się pewnymi spotrzeżeniami i nieco ułatwić
tym z was, którzy znajdują się w takiej samej sytuacji, w której ja byłam dość
niedawno. Mam nadzieję, że choć odrobinę pomogę bądź rozjaśnię niektóre
kwestie.
Jeśli ktoś z was jeszcze zastanawia się czy
jechać czy nie jechać, moja podpowiedź brzmi: JECHAĆ! Zdecydowanie! Przed
wyjazdem jeszcze sama dobrze nie wiedziałam, czego chcę od życia. Tak naprawdę
było mi wszystko jedno, gdzie wyjadę. Po prostu potrzebowałam jakiejś zmiany.
Pomysł na Stany wykiełkował całkiem przypadkiem. Nie spodziewałam się zbyt
wiele, nie miałam zbyt wysokich oczekiwań, niespecjalnie liczyłam na spełnienie
amerykańskiego snu. A tu nagle wielkie zaskoczenie! Muszę przyznać, że ten kraj
mnie urzekł, oczarował, omamił, zachwycił pod tak wieloma
względami...Normalnie, kiedy gdzieś wyjeżdżamy i jesteśmy z dala od bliskich,
odliczamy dni do powrotu. Przebywając w Kolorado w mojej ukochanej miejscowości
Beaver Creek, odliczałam ile dni mi tam jeszcze zostało. Starałam się cieszyć
każdym z nich, ale jednocześnie czułam straszny smutek, kiedy ich ubywało. Z
całą pewnością mogę stwierdzić, że był to mój najlepszy okres w życiu. Jeśli
się jeszcze zastanawiacie, czy jechać czy nie, moja rada brzmi: czasem dobrze
podjąć pewne ryzyko. Też możecie przeżyć przygodę swojego życia!
Pewnie niektórzy z was zastanawiają się też czy
wyjazd się opłaci...finansowo. Z tym może być różnie. Niektórzy pewnie wracają
z portfelami wypchanymi dolarami, a niektórym co najwyżej zwracają się koszty
wyjazdu. Wszystko zależy od tego, ile godzin pracowali, czy znaleźli dodatkową
pracę, jak długo podróżowali, jak rozrzutni bądź oszczędni byli. Nie liczyłabym
jednak na kokosy. Według mnie nie jest to wyjazd typowo zarobkowy. Jeśli ktoś
wyjeżdżając liczy tylko i wyłącznie na zarobek, zdecydowanie bardziej polecam
wyjazd na ogórki do naszego bezpośredniego sąsiada z zachodu. Jeśli ktoś liczy
na przeżycie przygody życia, poznanie bogactwa kulturowego, przyrodniczego i
różnorodności USA oraz bardzo intensywny kurs językowy, jest bardzo duże
prawdopodobieństwo, że się nie przeliczy.
Jeśli już jesteście zdecydowani na wyjazd,
kolejny krok to wybór miejsca, odpowiedniego pracodawcy i oczywiście agencji,
która pomoże wam ze wszystkimi formalnościami. I to właśnie od agencji
zaczęłabym swoje poszukiwania. Warto wcześniej zapoznać się z opiniami na temat
poszczególnych biur, a także z ich ofertą. Tak też zrobiliśmy z Tomkiem.
Wstępnie ograniczyliśmy się do dwóch rekomendowanych agencji z najbardziej
satysfakcjonującymi nas ofertami pracy. Ostatecznie padło na FOSTER (www.jobster.pl). I bardzo dobrze, bo spisali się znakomicie.
Naprawdę należą się im ogromne podziękowania i z miłą chęcią zrobię im małą
reklamę. Nie tylko zapewnili nam bardzo miłą obsługę, ale także wykazali się
pełnym profesjonalizmem i kompetencją. Zawsze czułam się przez nich
doinformowana i wiedziałam, że w razie jakichkolwiek wątpliwości albo problemów
mogę się do nich zwrócić. Zdarzało się, że nie raz i nie dwa ponaglali nas,
żebyśmy dopełnili wszystkich formalności, czasem wysyłali maile, innym razem
dzwonili… Wszystko po to, żeby bez żadnego stresu zdążyć z całą masą
papierkowej roboty na czas. A wierzcie mi nie zawsze bywało kolorowo. Jeden z moich współlokatorów, który nie miał tyle
szczęścia do agencji, dopiero niecały tydzień przed wyjazdem odbierał wizę, a
dzień przed wyjazdem kupował bilet. Ktoś zawalił i za późno umówił go na
rozmowę wizową...on przez to najadł się stresu co niemiara i co gorsza
przepłacił. Dlatego po jego historii tym bardziej doceniam Foster i gorąco
polecam wszystkim zainteresowanym programem. Chciałabym również gorąco
podziękować Agacie, która była dla nas wizytówką Fostera i spisała się w tej
roli znakomicie. Zawsze skora do pomocy, kompetentna, zorganizowana,
sympatyczna :) Wielkie dzięki Agata!
No comments:
Post a Comment